wtorek, 14 kwietnia 2015

Columbiana "Pragnieniami zmienić świat"

Spojrzałam na Rokę, był dziwnie przerażony, jakby się o coś bał. Podszedł do nas jakiś jednorożec. Fakt, był czarnym ogierem, ale to nie był on. Jego rysy były zbyt łagodne, by mógł zabić jakąś istotę. Choć nauczyłam się, że nikomu ufać nie można.
- To jest Columbiana - powiedział Roka, a ogier spojrzał mi w oczy. Podniosłam lekko pysk by nie było, że jestem nieśmiała, bo nigdy nie byłam
- Ja Nero - odpowiedział ogier. Nagle usłyszałam, że ktoś zabija zwierzę. Bezbronne zwierzę. Choć byłam osłabiona, ruszyłam w kierunku krzyku. Należał on chyba do sarny. Atakował ją jakiś wilk, był sam. Biegłam ile miałam sił. Roka bez trudu mnie wyminął.
- Gdzie biegniesz? - zapytał mnie

- Musze jej pomóc - powiedziałam tylko i wyminęłam go teraz bez problemu
- Komu? - znów zapytał. Nie słuchając go, biegłam dalej by uratować życie. Wbiegłam w samą porę, bo wilk miał zamiar skoczyć na sarnę z położonego pnia drzewa.
- Zostaw ją! - zawołałam do wilka. Ten spojrzał na mnie zdziwiony. Wywróciłam oczami. No tak, nie każda istota żyjąca na świecie - i nie żyjąca - wiedziała, że rozmawiam ze zwierzętami i duchami. Nagle za mną pojawił się Roka
- To to stworzenie które chciałaś uratować? - zapytał, a ja tylko na niego spojrzałam
- Tak - stwierdziłam i odwróciłam się do wilka który uciekał na polanę. Podeszłam do sarny, a ta powiedziała
- Dziękuję
- Nie ma za co - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Z kim rozmawiasz? - spytał ogier
- Z sarną
- Jestem Kaj - przedstawiła się sarna
- Ja Columbiana. Podejdź, uleczę cię - zaproponowałam. Ostrożnie zbliżyła się, a ja uleczyłam ją wzrokiem, choć wymagało to dużej siły
- Dziękuję - odpowiedziała i ruszyła w swoją stronę, daleko od agresora. Ja nie mając już siły na stanie, upadłam i zemdlałam. Słyszałam tylko przerażony głos Roki

< Roka? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz