wtorek, 14 kwietnia 2015

Ronderu "Moja historia"

- Ale za to ty nie słyszałeś czegoś innego... - kontynuowałam, widząc jego zdziwienie - Nie... Nie obwiniaj się za to wszystko. To, nie była tylko twoja wina... Doskonale wiem, co czujesz. Wydaje ci się, że bredzę. Że nigdy nie będę tego wiedzieć. Ale się mylisz. Albowiem, nie tylko ty coś w sobie skrywasz. Ja również. I także nie jest mi z tym łatwo. Tylko ty, w porównaniu ze mną masz lepiej...
- Wątpię...
- Znów się mylisz. Ty możesz zniszczyć rośliny, okaleczyć ciało, albo zabić. Ja mogę więcej. Również mogę uśmiercić, fizycznie zranić lub wyniszczyć florę, ale także okaleczam psychikę, de facto wręcz ją zabijam. Do takiego stopnia, że śmierć jest wybawieniem. I tego nie da się uleczyć - nigdy, ani niczym. To, co zrobiłam tobie, to może 15 % tego, co jestem w stanie zrobić. I ty mniej więcej możesz wyczuć, kiedy się uaktywni - ja nie. Wiem jedynie, że jest wiecznie nienasycony. Nic poza tym. Ty możesz być demonem niszczycielskim, ale ja jestem... - urwałam. Spojrzał na mnie ostrożnie, ale z zaciekawieniem - Nie ważne
- Spokojnie, nic... - chciał dokończyć, ale ucięłam
- Nie. Zaszliśmy za daleko - ucięłam. Czułam, że normalnie nie ciągnąłby tematu, ale teraz było inaczej
- Ale...
- Koniec! - ryknęłam, aż się cofnął. W moich oczach czaiła się złość. Chyba odpuścił. Zadziornie uniosłam głowę i odeszłam w pobliski las. Pomimo, że dokładnie nie wiedziałam, gdzie idę, nie miałam zamiaru się zatrzymać. Jakiś czas później usłyszałam cichy szum, i zorientowałam się, że to zapewne Nero. Odwróciłam się niespodziewanie, i pomiędzy naszymi pyskami było chyba ledwo pięć centymetrów przerwy. Powinnam odskoczyć, ale znów coś mnie blokowało. Nie wiem, co chciał zrobić, ale chyba delikatnie się zbliżył. Wtedy nareszcie mogłam zrobić, co chciałam - wykonałam unik w prawo, tak, że mogłam go trzepnąć ogonem. Ale tego nie zrobiłam. Gdy się odwrócił, wyprostowałam się i użyłam ogona jako bicza - tak jakby "strzeliłam" nim ostrzegawczo. Ponowił próbę, a wtedy poczułam ukłucie. Moje oczy delikatnie przesłoniła mgła. Wiedziałam, że demon próbuje przejąć inicjatywę. Zacisnęłam oczy i przez zęby syknęłam jedynie:
- Odejdź...! - ale nie dało to rezultatu. Wtedy wzbiłam się w powietrze i szybko znalazłam się na swojej podniebnej wyspie. Znów w pełni wszystko widziałam, ale nie czułam się najlepiej. I wtedy, oczywiście aby nie było za pięknie, dzięki teleportowi Nero znalazł się w mojej jaskini. Obejrzałam się. Moje oczy znów błyszczały dziko. Wtedy wiedziałam, że nie dam rady. Opór i tak nic by nie zdziałał.
- Odejdź! - warknęłam, ale na próżno. I tak się nie ruszył, a demon uaktywnił. Oczy zalśniły na wpół zawadiacko, wpół morderczo. Końce grzywy i ogona zmieniły się jakby w mgiełkę. Sierść nabrała dodatkowego blasku, a i sylwetka znów nabrała delikatniejszych, ale wciąż mocnych kształtów. Zdążyłam tylko spojrzeć na Nera przepraszająco, gdy straciłam nad sobą kontrolę...

< Nero? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz